Prywatny seks-pokój
Zaprosiłem go kiedy tylko znowu się odezwał. Trafił idealnie w
dzień, w którym chciałem znowu to zrobić. Widziałem go już
wcześniej. Całowaliśmy się w tym samym parku, w którym przeżyłem
tamtą chorą przygodę z daddym z poprzedniego opowiadania. Chciał
skoczyć ze mną na taniego szampana i pogadać. Ja natomiast miałem
na ten wieczór inny scenariusz.
Powiem
Ci szczerze, znam go w chuj dużo czasu a nadal nie wiem jak się
nazywa. Mam słabą pamięć do imion a głupio mi zapytać po takim
czasie jak się nazywa. On zna moje imię. Ja nie muszę. Tutaj
nazwiemy go Robert. Robert, który nie jest moim wyśnionym ideałem.
Na portalu ma podany wiek 29 lat już od dwóch lat, ale nikt się go
nie czepia. Bo jest anonimowy. Tak samo jak ja. I nie obchodzi mnie
to kim jest, co robi, jakie ma problemy lub jego metryka. Pojawia się
wtedy kiedy tego potrzebuję.
Swego czasu miałem pewne mieszkanie tylko do swojej dyspozycji. Chodziłem tam ze znajomymi tworzyć, płakać, pić, bawić się.
Zatem tej nocy zabrałem go właśnie tam. Tym razem chciałem by
było to pomieszczenie, w którym wykorzystam kolejnego faceta.
Szkoda, że na ten pomysł wpadłem tak późno. Zrobiłbym z tego
swój mały prywatny burdel, nazwał bym go jakoś dziwnie, by móc o
tym później tutaj pisać. No cóż… lepiej później niż wcale.
Usiedliśmy na dywanie w ciemnym pomieszczeniu, gdzie nie działało
światło, bo kilka dni wcześniej wybuchła żarówka w żyrandolu.
Ale zapaliłem światełka choinkowe, zatem wyobraź sobie ten
klimat. Pomarańczowe refleksy na ścianach, mrok, dym papierosów i
szampan. Było idealnie.
Mój
plan był prosty, usiąść, upić go do stanu, w którym będzie
robił co zechcę, a potem wypuścić go wolno. Popijaliśmy
szampana, co kilka łyków odpalałem kolejno nowe papierosy. Sprawa
skomplikowała się kiedy magiczna moc alkoholu, konkretnie tego
jedynego, sprowadziła nas na temat Boga. Dyskusja ciągnęła się w
najlepsze. Najgłębsze przemyślenia, sprzeczne poglądy, niewygodne
spostrzeżenia. Już myślałem, ze na tym się skończy. Język
rozwinął mu się wyjątkowo, ale nie do tego, do czego go
potrzebowałem. Musiałem szybko zaplanować kolejny krok w tej grze.
Byłem zmęczony jego pierdoleniem o wszystkim. Na co dzień jest
najbardziej małomówną osobą na świecie i to mi pasowało bo
używał swoich ust do odpowiednich celów. A teraz najwidoczniej nie
wie po co tu jest.
Nie
lubię być dosłowny. Naprawdę przychodzi mi to z wielką
trudnością. Kiedy chcę uprawiać seks nie umówię się na niego.
Jeśli chcę by ktoś mnie pocałował – nie zbliżę swojej
twarzy, jeśli chcę by ktoś powiedział coś perwersyjnego – nie
klęknę przed nim. Zatem jeśli chcę do czegoś doprowadzić tworzę
labirynt, tak by druga osoba nie znała moich zamiarów aż do końca.
Owszem, zdaję sobie sprawę, że większość osób z którymi się
widuję, pragnie dokładnie tego samego. Ale sztuka polega na tym, by
o tym nie wiedzieli. O to w tym wszystkim chodzi.
Wstałem,
podszedłem do okna. Widok jak zawsze nieziemski. Powinienem
wynajmować ten pokój za tę panoramę. A on nadal gadał. Odpaliłem
już setnego papierosa, ale pierwszego w geście frustracji. Co
chwila spoglądałem na łóżko za mną, a ciśnienie rosło coraz
bardziej.
–
Pamiętasz nasze ostatnie spotkanie? Przerwałem mu w środku
kolejnego zdania, którego nawet nie słuchałem.
–
Jasne, że tak, było bardzo miło – odparł. Podszedł do mnie,
wyjrzał przez okno i znów zmienił temat. Tym razem zaczął
podziwiać widoki. A wolałbym by podziwiał coś innego.
Usiadłem
na swoim miejscu zrezygnowany. On zaczął chodzić po pokoju,
rozglądając się i pytając o różne rzeczy. W tym pomieszczeniu
nic nie miało ładu i składu. Była to bardziej rupieciarnia mojego
ojca, w których trzymał jakieś stare obrazy, figurki itd.
Postanowiłem znowu mu przerwać, kazałem usiąść i zacząłem
znowu ciągnąć temat ostatniego spotkania. Pomyślałem, że jeśli
temat zejdzie na to co ostatnio robiliśmy, to powtórzymy to. Jednak
ostatnio skończyło się na całowaniu. Tym razem chciałem iść o
krok dalej. Tym razem jakimś cudem podłapał temat. Zaczęliśmy
wspominać ten park. Mowa była o naszym całowaniu, które było
dość ostre. Klimat spotkanie zaczął się diametralnie zmieniać.
Stało się intymnie. W końcu zbliżył się i zapytał, czy
chciałbym to powtórzyć. W ułamku sekundy odpowiedziałem
twierdząco i zaczęliśmy. Po dosłownie kilku sekundach
powiedziałem „na łóżku będzie wygodniej”. Szybko się
przenieśliśmy, usiedliśmy obok siebie i kontynuowaliśmy. Po
kolejnych kilku sekundach powiedziałem, że chcę się położyć,
więc on położył się na mnie i tak szybko zaliczałem kolejne
bazy. Zdjąłem mu koszulkę i okazało się, że koleś ma całkiem
niezłe ciało. Nie przepadam za rzeźbą, zarysowane mięśnie,
sześciopak itd. mnie nie interesują. Ale u niego wyglądało to
wszystko bardzo estetycznie. Już po minucie byliśmy bez ubrań.
Zaczęliśmy wchodzić coraz głębiej. Pojawił się seks oralny.
Jednak taka zabawa szybko mi się znudziła. Nie trwała długo,
zaledwie kolejne kilka sekund. Przerwałem to pytaniem „masz
gumki?”
Robert
wstał, podszedł do swojego plecaka i zaczął wyciągać jakiś
jebany zestaw zawodowego ruchacza. Było tam wszystko. Kilka rodzajów
prezerwatyw, smakowe, zwykłe, z wypustkami, bez wypustek, różowe,
zielone itd. Następnie lubrykanty. Kilka smaków: truskawka, kiwi,
malina. Myślałem, że kolejne zabawki to kajdanki, pejcze, dildosy
i wibratory. Jednak dziś pragnąłem klasycznego seksu. Kazałem mu
nałożyć gumkę i jazda!
Seks
był zajebisty. Był bardzo delikatny, widać, że się znał i
widać, że nie traktuje mnie jak ruchadełka. Musiałem go
instruować. Chciałem szybciej, mocniej, brutalniej. Dostałem
wszystko, o co prosiłem. Boże, jakie to było zajebiste! Wcześniej
nie spotkałem aż tak dobrego kochanka. No cóż, koleś był
biseksualny, miał doświadczenie nie tylko z facetami ale też z
dziewczynami. Może to naprawdę dobrze działa na znajomość ciała
drugiej osoby. Nieważne. Czerpałem ile tylko mogłem. Robert nie
wymiękł szybko. Co mnie zaskoczyło, bo zawsze wymagam bardzo dużo
pracy. Zazwyczaj chłopcy za szybko dochodzą (często dochodzą już
przy grze wstępnej, kiedy są jeszcze w bokserkach – co mnie ostro
wkurwia) lub nawet płaczą za którymś tam razem, że chce więcej
a oni już nie mogą. CHORE.
Po
wszystkim zapaliłem papierosa i poszedłem spać.
Rano
zebrał się do siebie, a ja zwaliłem sobie jeszcze kilka razy.
------------------
Już teraz możesz zostawić anonimową wiadomość
Komentarze
Prześlij komentarz